2 stycznia 2011

X. O pierwszej w nocy

Nareszcie sam! Słychać już tylko turkot zapóźnionych i zdrożonych dorożek. Czeka nas kilka godzin ciszy, a może i wypoczynku. Nareszcie! Skończyła się tyrania ludzkiej twarzy, odtąd będę cierpiał tylko z własnej przyczyny.

Nareszcie! A więc wolno mi wytchnąć w kąpieli mroku! Przede wszystkim zamknąć się a dwa spusty. Wydaje mi się, że ten podwójny obrót klucza pogłębi moją samotność i wzmocni barykady oddzielające mnie teraz od świata.

Ohydne życie! Ohydne miasto! Podsumujmy nasz dzień: widziałem się z kilkoma literatami, jeden zapytał mnie, czy do Rosji można dojechać drogą lądową (ma widać Rosję za wyspę); dyskutowałem wielkoduszni z redaktorem pewnego miesięcznika, który każdy zarzut odpierał stwierdzeniem: « – Nasz zespół to stronnictwo porządnych ludzi», z czego wynika, że inne pisma wydawane są przez szubrawców; ukłoniłem się ze dwudziestu osobom, z których piętnastu właściwie nie znam; wymieniłem w tej samej proporcji uściski dłoni, nie będąc w dodatku na tyle przezornym, by wpierw kupić rękawiczki, wstąpiłem, kiedy się rozpadało – żeby zabić czas – do znajomej cyrkówki, która poprosiła, żebym narysował dla niej kostium Wennus; umizgałem się do pewnego dyrektora teatru, który pożegnał mnie słowami: «Może byłoby dobrze, żeby zwrócił się pan do Z-ta. To najniedołężniejszy, najgłupszy i najsławniejszy z moich autorów, razem coś by wam pewno wyszło. Niech pan z nim porozmawia, potem pogadamy»; chełpiłem się (dlaczego?) różnymi nikczemnymi uczynkami, których nigdy nie popełniłem, i zaparłem się tchórzliwie paru bezeceństw, których dokonałem z radością – występek fanfaronady i zbrodnia poszanowania opinii publicznej; odmówiłem przyjacielowi pewnej drobnej przysługi i napisałem list polecający dla skończonego łajdaka. Uff! To już chyba koniec?

Niezadowolony z innych, niezadowolony z siebie, chciałbym wśród ciszy i samotności nocy odkupić swoje winy i odzyskać choć odrobinę dumy. Dusze tych, których kochałem, dusze tych, których opiewałem, dodajcie mi sił, bądźcie mi podporą, odsuńcie ode mnie kłamstwo i znieprawiające miazmaty świata, a Ty, o Boże, Panie mój, spraw w swojej łasce, abym złożyć parą pięknych rymów, które pozwoliłyby mi uwierzyć, że nie jestem ostatnim z ludzi, że nie jestem gorszy od tych, którymi gardzę!




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz