2 stycznia 2011

XLV. Cmentarz i strzelnica


Szynk pod Nagrobkiem. Widok na cmentarz. - «Osobliwy szyld – pomyślał nasz wędrowiec – ale skutecznie pobudzający pragnienie! Daję głowę, że właściciel tej knajpy umie docenić Horacego i poetów ze szkoły Epikura. Może nawet nie jest mu obce wyrafinowanie starożytnych Egipcjan, dla których prawdziwa uczta nie mogła obyć się bez szkieletu czy też innego symbolu marności życia.»

Wszedł, wypił kufel piwa w obliczu grobów i powoli wypalił cygaro. Potem przeszła mu fantazja zajść na cmentarz, gdzie trawa była tak bujna i tak nęcąca, i gdzie królowało takie wspaniałe słońce.

Rzeczywiście, blask i upał tym szalały; można było pomyśleć, że słońce upadło pijane na ziemię i tarza się po dywanie ze wspaniałych kwiatów karmionych rozkładem. Wielki szum życia wypełniał powietrze, szum mikroskopijnych żyjątek zagłuszany w równych odstępach czasu hukiem wystrzałów na pobliskiej strzelnicy, które pukały jak korki od szampana wśród szmeru ściszonej orkiestry.

I wtedy – w słońcu, które paliło mózg, i w gorącym zapachu wyziewów śmierci – usłyszał głos szepczący pod grobową płytą, na której był przysiadł. Głos ów mówił: «Niech będą przeklęte wasze cele i wasze karabiny, zgiełkliwi żyjący, którzy tak lekceważycie umarłych i ich boski spoczynek! Niech będą przeklęte wasze ambicje, przeklęte wasze rachuby, porywczy śmiertelnicy, którzy śpieszycie pod sanktuarium Śmierci ćwiczyć się w sztuce zabijania! Gdybyście wiedzieli, jak łatwo zdobyć nagrodę, jak łatwo trafić do celu, i jaką nicością jest wszystko prócz Śmierci, mniej byście się wysilali, o skrzętni żyjący, i rzadziej mącilibyście sen tych, którzy już dawno dosięgli Celu, jedynego prawdziwego celu obmierzłego życia!»




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz